

– No, trzeba to, niestety, odwalić – mruknął pan Krzysio, zerkając na leżących nieopodal Owcę i Marlboro. Głowa skoczyła do przodu i przejechał brzytwą po szyi pana Krzysia, ale sam również oberwał – pan Krzysio ciął go od dołu, trafił pod pachę wyciągniętego ku niemu ramienia, brzytwa wysunęła się z dłoni zaskoczonego tym Głowy, pan Krzysio ciął go powtórnie, tym raze w czoło – trzasnęło, jakby ktoś złamał niezupełnie suchą gałąź i Głowa bez słowa skargi upadła na podłogę.
Published: 2011
Published: brak danych