Historia pewnego złudzenia. "Heglowskie ukąszenie" Leszka Kołakowskiego
978-83-8180-166-9/Agnieszka Turoń-Kowalska/2018/409„Nową Wiarę”, która zstąpiła z nieba na ziemię, podnosząc świat z ruin i proponując możliwość ponownego zaufania filozofii w ogóle, łatwo było przyjąć. […] Człowiek po wojnie w tym systemie myślenia musiał stać się Prometeuszem. W czasach powojennych Kołakowski proponuje przyjąć prometejską koncepcję braterstwa, osiągnięcia wolności przez każdego człowieka, uniezależnienia się od ograniczeń zewnętrznych i stworzenia przez niego „ziemskiego raju”. […] Skok ludzkości z „królestwa konieczności” do „królestwa wolności” to odzyskanie raju utraconego, który może urzeczywistnić się „na ziemi”. Kołakowski stawał się wyznawcą „świeckiej” religii. „Heglowskie ukąszenie” Kołakowskiego da się sprowadzić do następującego schematu: „Hegel” zawierał się w „Marksie”, „Marks” miał zawierać się w „Stalinie”. Kołakowski nie był stalinowcem. Był stalinistą. Chciał, aby komunizm był kontynuacją myśli społecznej Marksa. Kołakowski miał być „inżynierem dusz ludzkich” na usługach władzy. Czy była to wiara w komunizm, instynkt samozachowawczy, partykularny interes, racjonalność, czy po prostu głupota? Analiza jego twórczości w latach 1945–1955 dla wielu interpretatorów będzie nadal poświadczeniem jego „hańby”. Jak się wydaje, nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. Kołakowski jest zatem buntownikiem. W jego „ukąszeniu” zawiera się walka o poszanowanie godności i praw człowieka. U źródeł idei Kołakowskiego odnajdujemy wiarę w człowieka w sposób absolutny, wiarę w samozbawienie przez rozum i ludzkie zdolności tworzenia. […] Był to Kołakowski zawsze potrafiący „grzebać” siebie, „grzebać” poprzedniego „Kołakowskiego” w imię owej absolutnej wartości. Człowieka.
Fragment Zakończenia