

Autora tej książki od niepamiętnych czasów dręczyło pytanie, dlaczego w fantastyce, tej najbardziej odkrywczej literaturze stulecia, tak rzadko natrafia się na wiersze. Przecież wszystko, co wiemy o sobie najpierw wyrażało się w formie poetyckiej – w mitach, przypowieściach, legendach, pieśniach i poematach. To właśnie w poezji najgłębiej i najbardziej wyraziście ucieleśniały się nasze czasoprzestrzenne i nieczaso – nieprzestrzenie wewnętrzne. Może „Yyell”, ten zbiorek ballad, romansów i wierszy z fantastyki rodem, jakoś wreszcie wywoła nas z zaświatów i nie-światów, do których dzięki fantastyce dotarliśmy, ale wciąż czujemy się tam obco, siebie samych niepewni?
Autora tej książki od niepamiętnych czasów dręczyło pytanie, dlaczego w fantastyce, tej najbardziej odkrywczej literaturze stulecia, tak rzadko natrafia się na wiersze. Przecież wszystko, co wiemy o sobie najpierw wyrażało się w formie poetyckiej – w mitach, przypowieściach, legendach, pieśniach i poematach. To właśnie w poezji najgłębiej i najbardziej wyraziście ucieleśniały się nasze czasoprzestrzenne i nieczaso – nieprzestrzenie wewnętrzne. Może „Yyell”, ten zbiorek ballad, romansów i wierszy z fantastyki rodem, jakoś wreszcie wywoła nas z zaświatów i nie-światów, do których dzięki fantastyce dotarliśmy, ale wciąż czujemy się tam obco, siebie samych niepewni?