

Obudził mnie szelest i coraz większa jasność. Ktoś widłami ostrożnie odgarniał rośliny nade mną. Wstrzymałem oddech, w tym momencie chłopcy, którzy spali razem w innym miejscu, coś do siebie zaszeptali. Widły zmieniły kierunek poszukiwań, zaczęły nagarniać na mnie słomę, a ich odsłaniać. Usłyszałem rozczarowany głos: „Ach eto maładziosz” i oddalające się kroki. Odrzuciłem słomę, zawołałem: „Chłopcy, uciekamy” i puściłem się biegiem w dół, po zboczu. Dopadłem do pasatki, to jest do drzew, które były nasadzone wzdłuż dróg. Wyjrzałem zza krzaków – oni siedzieli już na wozie, poszturchiwani kijami. Nie pobiegli za mną, takiego dokonali wyboru.
Fragment Wspomnienia o ucieczce z Donbasu do Wilna
Obudził mnie szelest i coraz większa jasność. Ktoś widłami ostrożnie odgarniał rośliny nade mną. Wstrzymałem oddech, w tym momencie chłopcy, którzy spali razem w innym miejscu, coś do siebie zaszeptali. Widły zmieniły kierunek poszukiwań, zaczęły nagarniać na mnie słomę, a ich odsłaniać. Usłyszałem rozczarowany głos: „Ach eto maładziosz” i oddalające się kroki. Odrzuciłem słomę, zawołałem: „Chłopcy, uciekamy” i puściłem się biegiem w dół, po zboczu. Dopadłem do pasatki, to jest do drzew, które były nasadzone wzdłuż dróg. Wyjrzałem zza krzaków – oni siedzieli już na wozie, poszturchiwani kijami. Nie pobiegli za mną, takiego dokonali wyboru.
Fragment Wspomnienia o ucieczce z Donbasu do Wilna